Plaża Hvitserkur to jedna z wielu czarnych plaż na Islandii, ale dużo mniej turystyczna niż np. plaża Reynisfjara. Jest dosyć długa - idealna na spokojny spacer i zdjęcia bez tłumów ludzi. A do tego można tu zobaczyć foki wylegujące się na skałach i pływające w wodzie!
Żeby dojechać do plaży trzeba odbić z głównej drogi i przejechać ok. 30 km dziurawą, nieutwardzoną drogą. Moim zdaniem warto, ale ja jestem fanką takich czarnych, trochę mrocznych widoków. Spójrzcie na zdjecia i sami oceńcie :)
Plażę można podziwiać z punktu widokowego, który znajduje się kilka minut spacerem od parkingu. Uwaga - jest tam dużo błota i grząskich terenów, więc załóżcie odpowiednie buty ;)
Możecie też zejść dosyć stromym zboczem na sam dół. I tu kolejna uwaga - jest ślisko i kamieniście, więc nie trudno o bolesną i niebezpieczną wywrotkę.
Jak już byliśmy na dole, skierowaliśmy się najpierw na lewo - w stronę skały otoczonej wodą. Podobno w czasie odpływu można do niej dojść. My podziwialiśmy ją tylko z daleka. Muszę powiedzieć, że skała jest baardzo fotogeniczna! Robienie zdjeć w tym miejscu to sama przyjemność.
A właśnie! Jest jeszcze jedna, mała przeszkoda do pokonania, ale tylko dla tych, którym zależy na podziwianiu skały od frontu, a nie z boku. Najpierw trzeba przejść przez płytki wodospad :) Chłopaki nie mieli z tym większego problemu, natomiast u mnie była to dłuższa chwila zastanowienia, podjęcie kilku prób, z czego ostatnia była zwycięska. Dzięki temu mam takie ładne zdjęcia :)
Tu zastanawiałam się, czy na pewno warto dać się zmoczyć ;) A na górze taras widokowy.
Po szybkiej sesji ze skałą w tle udaliśmy się na spokojny spacer w przeciwnym kierunku - tym razem na prawo od zejścia. Tak sobie szliśmy, podziwialiśmy widoki, robiliśmy zdjęcia, aż nagle patrzymy - a w oddali, na skale, wylegują się foki! Uwialbiam te małe, grubiutkie stworzenia. Po krótkiej chwili wskoczyły do morza, żeby bliżej nam się przyjrzeć. Co chwilę na tafli wody pojawiały się i znikały ich małe główki. Tak bardzo żałowałam, że nie mam teleobiektywu, żeby uchwycić je w lepszej jakości. No nic, trzeba wrócić na Islandię z lepszym sprzętem :)